W: bez kategorii

Nasz rodzimy portal udostępniający zakup audiobooków rozpoczął wydaje mi się nowy (przynajmniej dla nich) rodzaj działań marketingowych.

Właśnie odwiedziłem ich serwis w celu dokonania recenzji kilku przesłuchanych wcześniej pozycji. Swoją drogą znalezienie gdzie mogę to zrobić do najłatwiejszych nie należy, wręcz zajęło mi to parę dobrych minut. Droga audioteko chyba nie zależy wam na dużej ilości recenzji? Ale do rzeczy. 🙂
Recenzji dokonałem stronę zamknąłem, a tu bach dostaję od nich maila:

audioteka trigger marketing

 

Zanim zaczniecie przygodę z tego typu działalnością warto skonsultować się z profesjonalistami, podpatrzeć jak to robi konkurencja. Niebawem opiszę to na przykładzie firmy Nike, na co warto zwrócić uwagę w przypadku trigger marketingu. Sam proces tzw trigger to odpowiedź na konkretne działanie klienta, w tym przypadku moje. Zalogowałem się, dodałem recenzje, czyli nacisnąłem tzw spust. Czym strzeliła we mnie audioteka? Według mnie niedopracowanym bublem.

Błąd nr 1

Problem audioteki polega na tym, że nie wystrzelili tym co trzeba. Spójrzmy na ten tekst „Zauważyliśmy, że nie dokończyłaś/eś zakupów w audiotece”. Nie robiłem ich! Taki mail bardziej pasowałby do sytuacji w której dodaję coś do koszyka i wtedy opuszczam ich sklep. Zgadzałoby się, nie dokończyłem, przypominają, żebym wrócił i sfinalizował transakcję.

Błąd nr 2

Zwrot „dokończyłaś/eś” audioteko na prawdę? Przecież jestem waszym klientem, zarejestrowanym, macie sporo moich danych! Na dobrym poziomie taki mail powinien mówić do nas po imieniu, bądź przynajmniej rozróżniać mężczyzn od kobiet.

Błąd nr 3

Linkowanie w treści maila, w tym konkretnym przypadku naliczyłem 4 linki umieszczone w różnych miejscach. Hej osobna kwestia po co się tak męczyć skoro wszystkie prowadzą w to samo miejsce – audioteka.pl? Wystarczyło cały obrazek zalinkować, wszystko jedno gdzie kliknę i tak trafiam na waszą stronę główną. Skoro chcecie, żebym dokończył zakupy powinniście mnie przerzucić do strony mojego koszyka, w którym coś pozostało. „Sprawdź nasze najnowsze promocje!” aż się prosi, żeby link przekierował mnie do strony z promocjami, ale nie nadal strona główna. No i dwa prostokątne banery powtarzające w kółko „wróć na audioteka.pl” To już kwestia estetyki, czy potrzeba nam to tak dobitnie powtarzać…

Błąd nr 4

Śledzenie kampanii, to bardzo ważny element marketingu online. Nie ma wyjątków dla trigger marketingu. Google jest nam w tym celu bardzo pomocny, dzięki kodom utm możemy wygenerować pewne niestandardowe  parametry. Do zwykłego linku audioteka.pl dodać kilka istotnych z punktu widzenia śledzenia aktywności klientów czynników.
Przykładowy scenariusz: wysyłamy mail, dobrze, żeby Google Analytics o tym wiedział, (A dzięki tej wiedzy po jakimś czasie sami ocenimy, czy ta działalność ma sens, czy trzeba coś zmienić.)
dla naszego przykładu:

źródłem kampanii będzie: newsletter_trigger,

medium kampanii: e-mail,

hasło: koszyk,

nazwa kampanii: trigger_wroc_do_mnie

Przy takich założeniach, link który powinien zachęcać do dokończenia zakupów wyglądałby zamiast audioteka.pl tak:

audioteka.pl/?utm_source=newsletter_trigger&utm_medium=e-mail&utm_term=koszyk&utm_campaign=trigger_wroc_do_mnie

Zamiast wszystkie „guziki” nazywać tak samo – „wróć na audioteka.pl” ten konkretny nazwałbym po prostu „dokończ zakupy”

Możemy przecież rozróżnić klikalność poszczególnych linków zamieszczonych w jednym mailu, osobno moglibyśmy w ten sposób nazwać link odnoszący do aktualnych promocji:

źródłem kampanii będzie: newsletter_trigger,

medium kampanii: e-mail,

hasło: promocje,

nazwa kampanii: trigger_wroc_do_mnie

wyglądałby on tak:

audioteka.pl/?utm_source=newsletter_trigger&utm_medium=e-mail&utm_term=promocje&utm_campaign=trigger_wroc_do_mnie

Dzięki narzędziu „Formularz kreatora adresów URL” cały proces jest banalnie prosty! Zabieg ten sprawi, że korzystając z usług Google Analytics będziemy dokładnie wiedzieć ile osób kliknęło konkretny link w naszym e-mailu, czy newsletterze i co się dalej z nimi stało.
Nie bójmy się też tego, że linki wyglądają na tak kosmicznie długie. Klient i tak nie zwróci na nie uwagi – przecież są zaszyte w odpowiednich polach naszego newslettera. 🙂

Jak zwykle zachęcam do komentowania, może sami dostaliście jakiś e-mail tego typu? Podzielcie się nim ze mną (kontakt@marketingsolutions.com.pl),  omówimy to co można by w nim poprawić, czy też zaczerpniemy coś wartościowego.

Pozdrawiam,

Przemek Gąsiorowski

Recommended Posts

Jakie jest Twoje zdanie? Zostaw komentarz: